sobota, 22 sierpnia 2015

"Moje Powiśle"

... czyli "Zanim wyjadę" vol.2

    Uwielbiam warszawskie Powiśle. Moim zdaniem to najładniejsza i najmilsza do zamieszkania dzielnica Warszawy. Być może nie zgodzą się ze mną mieszkańcy pięknego Mokotowa,  przeuroczego Żoliborza, czy pełnej uroku Saskiej Kępy. Żeby nie było, walory tamtych dzielnic też doceniam, ale dla mnie na pierwszym miejscu zawsze będzie Powiśle. 

   Według mojego telefonu pokonałam dziś pieszo dystans 15,76 km, co daje 24185 kroków, równoznaczne z wejściem na 21 piętro (godna alternatywa dla braku ćwiczeń z panią Ch. ;) ), 
a wszystko po to, by zanim wyjadę, spojrzeć na ulubione miejsca raz jeszcze. 
Mój spacer zatoczył szerokie koło, zahaczając również o centrum i Stare Miasto, które dziś stały się spójne z moim Powiślem, za którym na pewno będę tęsknić.

  Na początek wspinaczka ulicą Książęcą, gdzie na szczycie króluje Krystians Kitchen, knajpa specjalizująca się w domowych hamburgerach. Polecam. 





        Warszawa obfituje w sieciowe kawiarnie, ale ja najbardziej lubię Green Caffe Nero, a już szczególnie na Alejach Jerozolimskich przy Vitkac'ym. Przemiła obsługa, kuszące do grzechu ciasta
 i smakowite kanapki. No i przede wszystkim pyszna kawa. Na cudny początek dnia :)


 


   Spacer Nowym Światem nie miałby sobie równych, gdyby na zawsze zamknąć tę ulicę dla ruchu samochodowego. Przez nie jest dość głośno i ruchliwie, ale jedno miejsce zdecydowanie warto polecić - Manufaktura Cukierków. Raj dla smakoszy landrynek. Godzina 9.00 to zdecydowanie za wcześnie na odwiedziny tego słodkiego przybytku. Warto przyjść w godzinach pokazu tworzenia cukierków, co zawsze kończy się degustacją dla obserwujących. Ściana wystawy wypełniona kolorowymi cukierkami o przeróżnych smakach dosłownie przyprawia o ślinotok... Nie można wyjść ze sklepu nie zaopatrzywszy się przynajmniej w jedną sakiewkę cuksów ;)







Kościół Św. Krzyża znajdujący się na początku Krakowskiego Przedmieścia to zdecydowanie mój ulubiony kościół w Warszawie. I nie chodzi jedyne o architekturę budynku, wygląd pięknego ołtarza, czy witraży w oknach kościoła. Jeszcze nie zdarzyło mi się, by kazanie tam zasłyszane, było byle jakie. Zawsze w sedno, zawsze na wysokim poziomie, zawsze jakby mówione do mnie. Apolitycznie. 




Jeśli odwiedzać Stare czy Nowe Miasto to zdecydowanie nie w weekendy. Tłum odbiera im urok ;) Dlatego lepiej jest uciec w jedną z bocznych ulic, np. Bednarską, gdzie zdarzyło mi się kiedyś zjeść przepyszne pierogi. Dziś sprawdziłam, knajpa nadal istnieje, ale czy pierogi nadal są tak wyborne, musicie sprawdzić sami ;)





U podnóży Bednarskiej stoi przepiękny budynek niegdyś mieszczący społeczne licem. Miałam cichą nadzieję, ze moje pociechy zawitają kiedyś w jego progach jako uczniowie ;) Liceum zmieniło lokalizację, budynek pozostał. Teraz jest jeszcze piękniejszy, bo odnowiony, ale co się w nim mieści, nie mam zielonego pojęcia. Tablic informacyjnych brak.



Będąc na ulicy Wiślanej koniecznie należy zajrzeć do Restauracji "Boscajola". Jedzenie palce lizać. Przesympatyczny właściciel rodem z Włoch. Jedyna wada to "warszawskie" ceny. 
No ale od czasu do czasu trochę rozpusty nie zawadzi ;) 



Po lunchu, obiedzie, czy kolacji jak kto woli, koniecznie trzeba zahaczyć o "boscojolową" lodziarnię na tyłach restauracji. Śmietankowo - karmelowe to moje the best of.



Ulica Radna przywitała mnie dziś takim oto szyldem :)


I od razu życie staje się piękniejsze ;) A na Radną warto zajrzeć jeszcze z jednego powodu - przeuroczej knajpki pod nazwą "Dziurka od klucza". Maleńka knajpka, a tyle smaków i uroku, że trudno to opisać słowami. A wszystko w moim ulubionym włoskim stylu. Polecam, to mało powiedziane ;)




"Ave Pizza" to niewielki lokal przy ulicy Topiel. Całkiem niezła pizza wypiekana przez rodowitych Włochów. Chociaż jeśli chodzi o najlepszą pizzę w mieście, moim skromnym zdaniem, to jest inny adres, ale o tym za chwilę, jeszcze perę kroków :)



  
Po lunchu najlepiej zajść na kawę do Kafki :) Przy okazji można poczytać dobrą książkę lub obejrzeć wystawę obrazów. 





Ale jeśli kupować książki na Powiślu to tylko w "Tarabuku" lub "Czułym Barbarzyńcy".



"Heritage" to kolejny lokal w stylu włoskim, który trzeba znać. Fajny pomysł usadzenia gości - wszyscy przy jednym stole. Jedzenie - boskie. A najlepsze - ravioli ze szpinakiem. Palce lizać. Zapomniałam dziś tam zajrzeć, ale nie mogłam nie wspomnieć o tym miejscu przy tej okazji. To byłby niewybaczalny grzech ;) 




Idąc w kierunku Mostu Poniatowskiego i pachnącej już na odległość najsmaczniejszej pizzy w mieście, na ulicy Czerwonego Krzyża
mijamy jedną z najpiękniejszych kamienic Warszawy, a na pewno Powiśla. 





Jedyny minus, że jej okna od strony fasady wychodzą na szpetny szpital na Solcu. No cóż, "nikt nie jest doskonały" ;)

No i w końcu - najlepsza pizza w mieście - Pizza Wiadukt (Inferno)!!! 
Doskonała pizza na cieniusieńkim cieście, wyborna w każdym wydaniu.
Gorąco polecam :)






Powiśle to miejsce obfitujące w restauracje, bary, miejsca koncertów na żywo. I mimo że nie jestem częstym bywalcem "Stacji Powiśle", czy "Stacji Mercedes" to polecam uwadze organizowane przez nie koncerty. Muzycy wszelkiej maści i stylów, instrumentalni, wokalni, ładni, brzydcy, cisi, głośni, melancholijni i szarpidruty. Muzyka na żywo ma swoją niebywałą moc. 





Przy okazji odwiedzin "Stacji Mercedes" można looknąć na niezłe auta będące elementem wystroju lokalu. Co ciekawe, lokal jest sezonowy. Budowany przed lipcem i rozbierany w okolicach października.


Ulica Rozbrat, a dokładnie róg Rozbrat i Szarej to miejsce cotygodniowych biesiad całych rodzin, nie tylko z Powiśla. A to za sprawą Targu Śniadaniowego, który ruszył w tym roku w okresie letnim. Prawdziwa uczta dla podniebienia, dania z różnych stron świata na terenie starego ogródka jordanowskiego przy ulicy Szarej. Kilkadziesiąt straganów, stoiska z daniami mięsnymi, wschodnimi, naleśnikami, domowymi lodami, lemoniadami, owocami morza... A wszystko konsumowane na kocykach (które można na miejscu wypożyczyć) w atmosferze szumiących nad głowami drzew. Raj na ziemi :)



A tuż przed Szarą niezwykle modna knajpa "Na lato". Hm, ja wolę atmosferę lokalu obok :)



Mówiąc obok, myślę o restauracji "Le bistro" prowadzonej przez francuskiego właściciela, który ma taki dar przekonywania i opisywania oferowanych przez jego restaurację dań, że trudno się nie oprzeć i nie skusić ;) Najświeższe i największe małże w mieście. Polecam. 
Ciekawostka - większość win serwowanych w lokalu pochodzi z tzw. upraw bio dynamicznych.  
Raz w tygodniu obok restauracji organizowana jest też sprzedaż warzyw z ekologicznych gospodarstw.





Tuż za ulicą Szarą przy ulicy Rozbrat mieści się "mój" salon fryzjerski :)  Od kilku lat pozostaję wierną klientką :) Pozdrawiam panią Wiolę, pana Przemka i panią Anię :) 




Kamienice przy Rozbrat, kolejne perełki architektoniczne Warszawy. W jednej z nich ma mieszkanie sam prezydent (były już) Bronisław Komorowski.



Droga przez park przy pomniku "Chwała Saperom" (nie "Sapera" jak się mawia potocznie) prowadzi do Wisły, a przy niej znajduje się niezwykły bar ze sceną - "Cud nad Wisłą". Obecnie warszawskie nadbrzeże wiślane obfituje w bary na świeżym powietrzu, ale "Cud nad Wisłą" był pierwszym, gdzie ważny był wystrój, klimat i muzyka. Tam po raz pierwszy na żywo usłyszałam  Dawida Podsiadło czy Domowe Melodie. Piekielnie długa kolejka po drinka, piwo, czy wino, to fakt, lepiej od razu nabyć butelkę wina i czekać na koncert wylegując się na leżaczku, bosymi stopami smyrając piasek ;)






A za Wisłą mieniący się Stadion Narodowy.




Oto "moje" Powiśle :) Jest do czego wracać ;)




5 komentarzy:

  1. Gosiu! Dzięki za fajne namiary. Tylko połowę miejsc znamy. A I SLO Bednarska straciło budynek na rzecz Wydziału Dziennikarstwa UW. Niestety gentlemańskie umowy sprzed dwudziestu kilku lat nie obowiązują gdy chodzi o taki budynek, w takim miejscu.
    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, jesteś bardziej doinformowana ode mnie :) Budynek jest piękny, nie dziwię się walki o niego toczonej ;) A dżentelmenów wciąż za mało. Adresy kulinarne polecam, sprawdzone :) Wyszło na to, że jestem głodomorem ;) Cóż począć, jeśli wokół tyyyyyle pokus :) Ściskam całą trójkę i pozdrawiam resztę cudownej rodzinki :)

      Usuń
    2. Poinformowana,bo zainteresowana :) Pracuję w I SLO ; ) Ściskamy zbiorowo!

      Usuń
  2. Chyba pójdę do pizza Wiadukt, bo jak do tej pory lepszej pizzy niż w Ave Pizza nie jadłem. Pozdrawiam i życzę powodzenia w Germanii 😃

    OdpowiedzUsuń